Cuda za rogiem | Keigo Higashino
"Doszedł do wniosku, że wygodniej będzie mu działać na własną rękę. Przebywanie wśród ludzi bez ambicji źle wpływało na jego samopoczucie, po prostu go dołowało."
Hej, terve, 你好!
To jedna z tych książek, które:
- Kupiłam ze względu na okładkę
- ...i fakt, że jest japońskiego autora.
- Zanim po nią chwyciłam, leżała na półce przez rok.
- Znalazłam w niej wiele wspólnego z tym, co się działo u mnie przez ostatnie miesiące.
- Specjalnie szukałam (a czasem nawet sama produkowałam) wolne chwile, aby tylko po nią sięgnąć.
Zdjęcia, które widzicie w tym poście również powstały prawie rok temu, kiedy to zachwyt grafiką był jeszcze świeżutki. A te nasiona dyni na powyższej fotografii to obecnie całkiem pomarańczowe i jadalne warzywa, a przy okazji też modele towarzyszący książkom.
Ale ja nie do końca o tym!
O czym to w ogóle?
"Kącik dobrej rady", "coś Cię dręczy? napisz!" - te słowa kojarzą nam się raczej ze stronami, na których członkowie mogą wylać swoje problemy, aniżeli z osiedlowym sklepem. Ale dokładnie to robi pan Namiya; oprócz sprzedawania kopert, sam je wykorzystuje, aby odpisać zmęczonym swoimi myślami ludziom. A ma on w miasteczku niemałą popularność i choć wszyscy na początku patrzą na starszego pana z przymrużeniem oka, tak z czasem każdy ma ochotę doradzić się kogoś. A są rzeczy, które lepiej obgadać z nieznajomym. Jednak coś ze sklepikiem jest nie tak. Dziwna, tajemnicza energia płynie z tego miejsca.
Książka została podzielona na pięć części i każda z tych historii ma ze sobą więcej wspólnego, niż można byłoby przypuszczać.
Przejdźmy do tego, co mi siedzi w głowie
A siedzi mi jedno określenie, kiedy patrzę i myślę o "Cudach za rogiem": "infantylno-uroczo-mądra historia". Do tego napisana łatwym językiem, bez pięknych opisów przyrody, bez rzeczy, które nijak wpływałyby na fabułę. Nie, nie, nie. Tutaj mamy akcję. Ciągle coś się dzieje, przychodzą kolejne listy, pojawiają się nowe postacie, które próbujemy połączyć z poprzednimi i czujemy, że wszystko będzie działo się wokół sklepiku pana Namiyi, ażeby na koniec dostać coś, czego się nie spodziewaliśmy. I w moim przypadku ta niespodzianka wywołała łzy i szok, po którym leżałam, trzymając książkę i właściwie zastanawiając się, "co tu się właśnie stało?" Aby podczas zakończenia tej emocjonalnej wędrówki stwierdzić, że w sumie, kurczę, ile to miało w sobie przesłań i to takich ukrytych w tragediach polanych najsłodszą, mleczną polewą.
Nie da się ukryć, że ta słodycz wlewała się także do mózgu i kiedy tylko mogła, to wracała. Na przykład na lekcji biologii, a potem ciężko było się skupić na funkcjach szyszynki, skoro ja mam w domu na biurku nieskończone historie. I to te, które trochę wiążą się z moją. Jak myśleć?
"Jest jedna rzecz, którą zrozumiałem, czytając o problemach przez te wszystkie lata. Często pytający już ma odpowiedź. Chce się tylko upewnić, że myśli właściwie. Dlatego zdarza się, że ktoś po przeczytaniu mojej odpowiedzi jeszcze raz wrzuca ten sam list. Pewnie się spodziewa, że tym razem napiszę to, czego on oczekuje."
To, co jest wielkim plusem (oprócz oczywiście stylu pisania pana Keigo) to kreacja postaci. Bohaterów jest tam trochę i jeszcze więcej, ale mimo wszystko - w tych, nie ukrywajmy, niewielkich rozdzialikach - autor potrafił bezbłędnie przekazać nam rolę, osobowość tego i tamtego człowieka. Nie są czarno-białe, a szczególnie widać to po trzech złodziejach, z którymi zapoznajemy się od pierwszych stron. I powtórzę się, ale i w tym przypadku może się wydawać, że ja tutaj coś przekręcam prawdę, bo początkowe rozdziały wcale nie wskazują na dobre rozwinięcie takich osób jak chociażby dziewczynka o imieniu Seri. Wszyscy są ważni w tej powieści, to mogę Wam przysiąc. Przychodzi to z kolejnymi słowami.
A o co ludzie radzą się właściciela sklepu? Ano, pełna lista tego! Przychodzą dzieci z pytaniami, jak dostać dobrą ocenę, ale nie musząc uczyć się. Bardzo dużo problemów miłosnych, rodzinnych czy związanych z własnym hobby. W każdym razie, nieważne kto, co napisał i jakie miał faktycznie intencje, pan Namiya zawsze brał wszystko na poważnie i spędzał godziny, siedząc nad kartkami i zbierając myśli w pomocne słowa. Nawet główkował nad pustą kartką, bo był pewien, że ktoś chciał mu w ten sposób coś przekazać - dojście do tego, zajęło mu chwilę czasu, ale i na tę wiadomość odpowiedział.
W głowie kłębi mi się jedno pytanie: czy coś takiego w rzeczywistości mogłoby mieć prawo bytu? Na ile społeczeństwo danego, załóżmy, że polskiego, miasteczka naprawdę zwracałaby się do takiego sklepiku z kłopotami? I chociaż z natury jestem raczej z tych optymistycznych osób, tak teraz wydaje mi się, że taki polski pan Namiya dostawałby same żartobliwe listy. Wystarczy spojrzeć na numery telefoniczne, które zajmują się pomocą - ile dziennie one dostają sygnałów wyssanych z palca? I jak tak teraz nad tym myślę, to jest to przeraźliwie smutne. To nic innego niż odbieranie pomocy potrzebującym.
Brać czy nie brać?
Nie zastanawiać się tylko brać, jeśli ktoś poczuł, że ta pozycja przemawia do niego.
Chociaż pan Keigo porusza ciężkie tematy, takie jak problemy z rodzicami, próbę pozbierania się po śmierci bliskiej osoby i tak dalej, to pan Higashino sprawił nam dobrą lekturę po ciężkim dniu pracy albo po prostu aby umilić sobie czas. A jak wspomniałam "Cuda za rogiem" nie zostały napisane trudnym językiem, a to, co autor chciał przekazać da się łatwo wyłapać, ale to ma swój, kochany urok. Przez co, czyta się w ekspresowym tempie.
A postać staruszka rozczula serduszko i to właśnie z nim najmocniej zżyłam się. Jak nie kochać osoby, która pasjonuje się pomaganiem?
Na koniec, nie mam pojęcia, dlaczego tak długo zwlekałam z tą lekturą, ale jestem pewna, że nie mogłam znaleźć lepszego momentu niż ostatnie tygodnie.
Tak miało być - to wiem!
Zakończenie należałoby nazwać prawdziwym katharsis.
Trzymajcie się ciepło,
Panda Fińsko-Chińska
"Nawet jeśli dziś jest gorszy dzień, jutro powieje pomyślny wiatr!"
Japonia:
Japani
Piękna, oryginalna okładka. A treść jak najbardziej mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńO tak, ta książka to zdecydowanie coś dla mnie. Już sam tytuł mnie przyciąga. Fajnie, że w prosty sposób, bez niepotrzebnych opisów, autor oddał nam wartościowe tematy.
OdpowiedzUsuńJa lubię sięgać po książki o trudnej tematyce, ponieważ wtedy zawsze dają mi one możliwość przemyślenia wielu rzeczy i docenia tego, co mam. Tę również chcę przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńO kojarzę tę okładkę. Sama się zastanawiałam jakiś czas temu nad zakupem, ale nigdy się nie zebrałam i nie poszłam do księgarni. Po Twojej recenzji wiem, że to się musi niedługo zmienić :)
OdpowiedzUsuńZapisuję sobie ten tytuł, nawet do końca jeszcze notki nie doczytałam, a już napisałam to zdanie. ;P
OdpowiedzUsuńMoże się z nim zapoznam :)
OdpowiedzUsuńMnie już sama okładka kupuje, ale widzę, że i Ciebie również skusiła :D Ale przyznam szczerze, że chętnie samą książkę bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńEj okładka jest piękna i pewnie sama bym ją że względu na to kupiła :D
OdpowiedzUsuńKusiło mnie kiedyś po okładce w sklepie ;)
OdpowiedzUsuńSerduszko mi mocniej zabilo. Dziekuje za ta propozycje
OdpowiedzUsuńChyba czuję, że mogłaby mi się spodobać, skoro poruszone są tam takie właśnie tematy. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam a nawet mam tę książkę... czytalam już dwa razy.... rzeczywiście język nie jest łatwy ale między innymi to on tworzy klimat bo ewidentnie ta ksiązka go posiada. Moze nie jest idealna, nie jest arcydziełem ale posiada klimat, ktory potrafi chwycić za serce, urzec... mnie ta ksiązka na dlużej zapadła w pamięci... jest w niej takie swoiste ciepło, nadzieja i "dobro"....
OdpowiedzUsuńPS Właśnie zerknęłam do notatek i zauważyłam ze 26 lutego napisałam recenzję tej książki, która nie pojawiła się na blogu xD
Czeka na półce na przeczytanie i zabrać się nie mogę, ale teraz wiem, że muszę przyspieszyć jej czytanie ;>
OdpowiedzUsuńMuszę ją kupić. Wygląda bosko, zwłaszcza okładka.
OdpowiedzUsuńmnie takie książki nie sa potrzebne:)
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się Moja Droga Pando, że kupiłaś tę książkę ze względu na okładkę, bo... Sama bym tak zrobiła, a okładka jest boska. Jak nie czytam japońskich książek tak tę z ogromną chęcią bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńprzesyłam Ci jesienne pozdrowionka
okładka jest bardzo ładna oryginalna
OdpowiedzUsuńWspaniała recenzja. Książka wydaje mi się bardzo oryginalna. Przewspaniałe zdjęcia, Aniu!
OdpowiedzUsuńPandusiu kochana,
OdpowiedzUsuńRecenzja cud miód i balsam dla duszy. Nawet taki kompres - uwielbiam takie książki, w której mądrość oraz przesłania podane sa w taki uroczo infnatylny sposób, że człowieka taki wzrusz od srodka chwyta za serce. Poza tym ta okładka- intryguje, kusi , azchęca by sięgnąć i przekonac się co skrywaja jej karty :-)
W końcu coś czego szukałam i co naprawdę chciałabym przeczytać. Książka niebanalne, z oryginalnym pomysłem, działająca na emocje a jednocześnie prosta w odbiorze. Jestem jej ogromnie ciekawa. Okładka jest wprost przecudowna. Sama jestem ciekawa czy taki sklepik by u nas przeszedł. Z jednej strony masz racje pełno byłoby żartów ale myślę, ze ludzie z problemami tez by pisali a jest ich dużo. Każdego coś tam kiedyś dręczyło i na pewno miał ochotę się zwierzyć. Sama bym pewnie nie raz skorzystała z takiej formy pomocy.
OdpowiedzUsuńOkładka jest piękna, ale mnie by nie skusiła ;) Za to Twoja recenzja o wiele prędzej. Ciekawy jest już sam pomysł ze sklepikiem i listami! Ale nie widzę tego realnie, w Polsce. Chociaż może w jakimś małym miasteczku? Właściwie niektórzy zwierzają się np. swojemu fryzjerowi ;)
OdpowiedzUsuńHmm wydaje się być fajne, a główny bohater przypomina mnie :D
OdpowiedzUsuńJak brać to wezmę koniecznie! Widziałam u siebie w bibliotece ;)
OdpowiedzUsuń