Taide: Zacznijmy od prehistorii
Moja przygoda z historią sztuki na Pandzi
Hej, terve, 大家好!
Moje założenie prezentuje się obiecująco. Będę publikować tutaj wpisy z historii sztuki, aby: a) utrwalić sobie lekcje b) urozmaicić bloga c) może uda mi się przekazać trochę wiedzy (byłoby to niezwykle satysfakcjonujące!) d) najprościej na świecie; umilić sobie czas.
"Wszelka sztuka jest naśladowaniem natury." Seneka
Muszę się do czegoś przyznać. Historia sztuki jest przedmiotem, który zdaję w tym roku szkolnym na maturze i, co prawda, naukę zaczęłam dopiero we wrześniu tego roku, ale sam proces czytania, interesowania się tym jest zdecydowanie dla mnie. Nawet odważę się napisać, że zawsze gdzieś tam chowała się w mojej głowie chęć edukowania się w kierunku sztuki. Chociaż talenty w tych dziedzinach to ja mam mizerne, ale nie o to tu chodzi!
Swoją drogą, podoba mi się wizja prowadzenia takiej, a nie innej serii. Tytuł wziął się od fińskiego słowa "taide" oznaczającego "sztukę." Jedyne, o co siebie proszę, to o regularność, bo niestety w kratkę z nią u mnie. W każdym razie, jeśli to czytasz, to już jest dobrze!
Dziś zapraszam do samiuteńkiego początku, czyli do prehistorii, która wydaje mi się najmniej obszernym działem w podręczniku i materiałach dodatkowych. Mimo to, na pewno nie jest okresem, który można zlekceważyć. W końcu to tutaj wszystko się zaczęło.
Źródła podam na końcu!
"Gdzie jest człowiek, tam jest i sztuka." Stanisław Witkiewicz
Początki nigdy nie są łatwe
Człowiek od zawsze, gdy tylko zapewnił sobie bezpieczeństwo, zaczynał dbać o estetykę swojego otoczenia. Świadomie zaczął tworzyć narzędzia około 500 tysięcy lat temu, a za jaką taką sztukę wziął się w epoce kamienia (40 tysięcy lat p.n.e. - 8 tysięcy lat p.n.e.)
Ale dobra, co tak naprawdę nasi przodkowie wymyślali? Ano, malowidła, ryty czy płaskorzeźby w jaskiniach lub schroniskach skalnych. Nie zapomnieli również o statuetkach rzeźbionych w kamieniu lub kości. Najczęściej przedstawiały one bóstwa, jednak z formą ludzką czy zwierzęcą miały one niewiele wspólnego. Przyczyną był brak umiejętności obserwacji, inspiracji przyrodą, przez co zyskiwały mocno uogólnioną formę.
Nie można także pominąć dekoracji ornamentalnych na broni i narzędziach. Już wyjaśniam, co to ornament. Służy on przede wszystkim do podkreślania naturalnych kształtów przedmiotów, przy czym wyodrębniały charakterystyczne miejsca dla danej rzeczy. Obiega w postaci pasów naczynia, pokrywając powierzchnię przedmiotów. Jej podstawą jest motyw, czyli element powtarzalny. Dodatkowo ornament zawsze jest kompozycją rytmiczną, otwartą. A z angielskiego to po prostu "ozdoba." ☺
Jaskinie, w których możemy odnaleźć malowidła, to m.in. Altamira w Hiszpanii i Lascaux we Francji. W tej drugiej główna część oferuje "Salę Byków" (byki często pojawiały się na rysunkach w prehistorii czy później w Mezopotamii, gdzie wykorzystywano je do tworzenia Lamassu, czyli opiekuńczych duchów), a największe wizerunki mierzą prawie 5 metrów długości. Co ciekawe, jaskinia została odkryta przez chłopców zamieszkujących pobliskie miasteczko, a działo się to w 1940 roku, więc stosunkowo niedawno.
Teraz powstaje pytanie: ale po co im to było? Wcześniej wspomniane kwestie estetyczne - pewnie tak, jednak miało to również związek z ich obrzędami. Wierzyli, że przedstawienie zwierzyny z przeszytymi strzałami lub włócznią wpłynie na skuteczność wypraw łowieckich. Myśleli, że w ten sposób zdobędą władzę nad nimi. Warto też zaznaczyć, że groty wypełnione malowidłami nie pełniły funkcji mieszkalnych, a stanowiły miejsca kultu.
"Malarstwo odnajduje styl po śmierci malarza." Pablo Picasso
W jaki sposób malowali prehistoryczni artyści?
Jak się domyślamy, pewnie palcami. Prawda! Jednak używali także patyków lub pędzli z włosia. Za farbę służyła im ochra, czyli uwodnione tlenki żelaza, które tworzyły trwały, naturalny barwnik ziemny. Miała kolory od żółci przez czerwienie aż po fiolet. A jeśli prehistoryczny artysta (od dziś kocham ten epitet) potrzebował czarnego koloru, to zwęglał zwierzęce kości. Za to, gdy chciał wyodrębnić mięśnie, rozjaśniał barwę po prostu dodając białego koloru lub rozrzedzając farbę.
Kobieta w rzeźbie i megality
Rzadko przedstawiano mężczyzn. Były to raczej żeńskie postaci, bóstwa będące symbolem płodności, urodzaju, macierzyństwa. Zdobiły świat od Europy Zachodniej aż po Syberię. Dzieli się je na stojące oraz siedzące. Figurki miały podkreślone cechy macierzyńskie i przedstawiano je schematycznie, a chodzi tu o brak oczu, ust nosa, zaznaczenia głowy, w odróżnieniu od zwierzęcych rzeźb. Statuetkom towarzyszyły obrzędy, które miały na celu utrzymanie rytmu życia i śmierci opierających się na chociażby cyklach przyrody.
Takim klasykiem, jeśli chodzi o ten temat, jest oczywiście Wenus z Willendorfu, którą możecie zobaczyć na powyższym zdjęciu. Została odkryta 7 sierpnia 1908 roku podczas prac drogowych, a jej nazwa wzięła się z miejscowości gdzie nieopodal odnaleziono ją. Polecam bardzo ciekawy artykuł o jeszcze ciekawszym tytule: "Jak Wenus podbiła świat, zanim zrobiła to Madonna"
Grzechem byłoby nie wspomnieć o kultowym Stonehenge, czyli o kręgu megalitycznym w Anglii. Sama nazwa Stonehenge oznacza "wiszący kamień", a trzeba przyznać, że jest to wyjątkowa budowla. Jednym z argumentów, dlaczego zasługuje na takie określenie jest odkrycie prawa ciążenia. Świadczą o tym ustawione w pionowy sposób płyty kamienne, na których ułożono poziome głazy. Drugie uzasadnienie to spora wiedza astronomiczna. "Wiszący kamień" to sanktuarium słoneczne. Dzięki niemu można było określić położenie Słońca oraz Księżyca.
Jeszcze dwa słowa o sztuce scytyjskiej. Poświęcona była przede wszystkim rzeczom służącym do dekoracji aniżeli praktycznym. Są bardzo cenione przez muzea, ale nie tylko. Wcześniej na ich punkcie bzika miała Katarzyna Wielka. Zresztą, popatrzcie tylko, co się tutaj dzieje:
Jeszcze dwa słowa o sztuce scytyjskiej. Poświęcona była przede wszystkim rzeczom służącym do dekoracji aniżeli praktycznym. Są bardzo cenione przez muzea, ale nie tylko. Wcześniej na ich punkcie bzika miała Katarzyna Wielka. Zresztą, popatrzcie tylko, co się tutaj dzieje:
Zakończenie
Jestem szczęśliwa z myślą, że seria "Taide" ujrzała światło dzienne. Poświęcę na to dodatkowy zeszyt, bo po latach będzie mi się miło wracało do takich rzeczy. Tym bardziej, że są pełne kolorów!
Czuję się dobrze, mając przed sobą herbatkę, zeszyt, cienkopisy w różnych barwach, zeszyt i materiały do historii sztuki - jestem u siebie. Zawsze wolałam pisać na kartce niż na komputerze, ale mam wrażenie, że podczas tej pory roku, jest to jeszcze bardziej wyjątkowe.
Jesieni, bądź dla nas sympatyczna!
Takim moim pomysłem jest również dodawanie obrazów autorstwa fińskich/chińskich artystów, które wpadły mi ostatnio w oko. Nazwa zobowiązuje! Dziś chcę pokazać dwie prace Vernera Thomé.
Pozdrawiam ciepło,
Panda Fińsko-Chińska
Źródła